Ze względu na moją ubogą dietę, miłość do fast-foodów i często słaby sen przez ostatnie kilka lat moje włosy przypominały kupę siana o żółtawym odcieniu i wyczuwalnej szorstkości. Widać było na nich miejsca pęknięć, w których prosto było je rozrywać, nie wspominając o rozpięciorzonych końcówkach... Żeby im pomóc, średnio co miesiąc zmieniałam szampony, kupowałam odżywki które do teraz leżą niezużyte w szafkach :/ farbowałam je także, przyciemniałam, rozjaśniałam i czekałam aż zaczną miękko falować i błyszczeć w słońcu...
Nie pamiętam, jak ten kosmetyk znalazł się w moim domu, ale wiem, że mgiełki keratynowej od CHI zaczęłam używać podczas każdego suszenia i układania włosów. I nie spodziewałam się jakichkolwiek dobrych oznak, ale coś ruszyło z miejsca. I ich stan zaczął się polepszać na moich oczach :]
Obecnie wiem, że jakość wymarzonej fryzury oraz codzienne układanie się włosów zależy od ich kondycji. I polecam, polecam! :)
❦