
Wydawać by się mogło, Irina jest w stanie wypromować nawet worek na ziemniaki jako ostatni krzyk mody. Tymczasem w moim odczuciu sesja okazała się przeciętna, na rynek ślubny na pewno nie wnosi nic nowatorskiego i raczej nie zachwyca. Jest za to sporo odważnych wycięć i prześwitów w dość nietypowych miejscach.
Moja ocena: 5.0/10. Czyli średnio.
A Wasza? ;)