Wednesday 20 November 2013

Fair czy nie fair? Ostatni wieczór "wolności"

Media uwielbiają nakręcać ten temat, uwielbiają podrzucać wiele pomysłów na jak najpełniejsze przeżycie ostatniego dnia przed zmianą stanu cywilnego. Jak wszystko dzisiaj, jest on tematem z różkami, podszytym erotyką i doskonałym biznesem ;) Atrakcji coraz więcej, coraz dziwniejsze i coraz droższe, to nic, że to kolejna impreza generująca koszty i prowadząca donikąd. Okazuje się, że rozkręcona w niewłaściwy sposób może również wiele popsuć...

Wieczór kawalerski i panieński ma według mnie zupełnie nielogiczne fundamenty - bo jak wytłumaczyć to, że kochając kogoś i dobrowolnie godząc się na małżeństwo (przypomnijmy: on klęka, wyjmuje pierścionek pyta, czy ona zostanie jego żoną, słyszy odpowiedź pozytywną, oboje skaczą z radości) dąży się do wyładowania energii przed założeniem tych bardzo ciężkich kajdan (bo przecież potem już będzie tylko ona/on...)? Czy podobna okoliczność daje prawo do zrobienia czegoś, co godzi w uczucia drugiej strony, po raz ostatni przed "zamknięciem w klatce"? Przypomnijmy, na dzień przed ślubem, na dwa dni, na tydzień i więcej oni dalej są parą! I każdego zachowania, które na co dzień oboje traktują jako krzywdzące, nie da się tego wieczoru usprawiedliwić świętowaniem. Jeżeli kocha - nie zdecyduje się na oglądanie obcego, nagiego ciała, prężącego się za pieniądze uradowanych świadków, spotykanie z byłymi, niewybredne żarty o ukochanym/ukochanej i jego/jej cielesności. Czy absolutnie unikać więc podobnych zabaw? Czy nie rozluźnić się przed stresującym dniem ślubu? Są na to także inne sposoby, odmienne od striptizu, erotycznych masaży, podrywów w klubach czy zamawiania prostytutek. W końcu to państwo młodzi także mają wpływ na to, co wymyślą dla nich znajomi - pewne rzeczy powinny zostać wcześniej ustalone. Ścisłe ramy, poza które organizatorzy balangi nie wykroczą. W końcu obawiać się można nie tylko o swoją drugą połówkę, ale przede wszystkim o resztę towarzystwa i niespodzianki ich autorstwa...


Kupując narzeczonemu prezent na dzień chłopaka (postanowiłam, że będzie śmiesznie, dostał więc malutki zestaw pielęgnacyjny w stylu przedszkolnym ;) natknęłam się na karty z zadaniami - dla pana młodego. Czasem z chęcią dałabym po łapach swojej głupiej ciekawości, ale nie mogłam się powstrzymać przed przeczytaniem kilku poleceń. W grę wchodziło całowanie kobiety starszej od matki, nakłonienie obcej do zdjęcia biustonosza, poderwanie dwóch panienek na raz, wyhaczenie numeru od nieznajomej, pomysłowe zjedzenie tortu o kobiecych kształtach... To niestety wszystko, co pamiętam. Wersja light, bo gdyby pogrzebać w sieci nieco dłużej można by zorganizować imprezę w stylu "Warsaw Shore" ;P jazda limuzyną z klepaniem kobiet po tyłkach, prywatny taniec dla pana młodego... I zachęcające krawaty skierowane do obcych pań ;) kumple i koleżanki nie muszą wiedzieć, jak zareagują państwo młodzi na ich propozycje. A takie świętowanie niekoniecznie musi się zakończyć ślubem. Na forach roi się od historii ludzi, którzy zostali wciągnięci w dziwne historie na swoim wieczorze kawalerskim/panieńskim. Niestety, dotyczy to głównie mężczyzn, którzy w dużej części podobne okazje wykorzystują dla zaspokojenia swoich egoistycznych zapędów, pragną się popatrzyć, poślinić i rozładować. Kobiety nie są dużo lepsze - są w stanie wypić jeszcze więcej niż mężczyźni i zapominają o tym, co wypada a co nie. To nie jest powód do dumy. Urwany film nie zrobi z nikogo bohatera w normalnych warunkach, w towarzystwie ludzi prezentujących pewien poziom intelektualny!! Natomiast może zapoczątkować wydarzenia, po których w wielkiej kłótni dojdzie do rozstania narzeczonych. On/ona żałuje, że to się stało, błaga o wybaczenie klęcząc w deszczu, ona/on odchodzi, ponieważ to co się stało było największym upokorzeniem w życiu i zabrało poczucie własnej wartości i wiarę w to, że miłość w ogóle istnieje! :( Jest żelazna zasada, której nie bagatelizuje nikt kto kocha naprawdę: sygnałów ostrzegawczych się nie lekceważy. Nawet za cenę bycia wyśmianym nie ryzykuje się dobra związku, gdy wewnątrz czuć głośny zakaz posuwania się dalej. Więcej nie wypiję. To już nie jest śmieszne. Raz się żyje! więc tego życia nie zmarnuję chwilą szaleństwa! Obawiasz się o to, jak będzie wyglądał plan Twojego "wieczoru"?  Obawiasz się o ukochanego/ukochaną? Dowiedz się, co planuje Twój organizator i najzwyczajniej w świecie zrób mu porządny remanent w liście atrakcji. Porozmawiaj ze swoją drugą połówką, tak by nie czuła się wykluczona i wystraszona. Może nie pokazywać tego po sobie, ale taka okazja bardzo często budzi wiele lęków o najbliższą osobę i strach o przyszłość związku. 
A może po prostu noc filmowa we dwoje? :) 


No comments:

Post a Comment